Lektura? Może nie kojarzy się przyjemnie szczególnie z czasów szkolnych, ale ta o której chcę Wam dziś powiedzieć jest naprawdę "sympatyczna" ;). Przede wszystkim jednak jest dla kobiet!
W mojej skromnej biblioteczce, której mniej ambitną część możecie zobaczyć na zdjęciu, znajdują się książki po które sięgam najchętniej. Nie lubię w wolnych chwilach dodatkowo się obciążać, więc to co czytam zwykle jest lekkie i romantyczne, ale już niekoniecznie z happy endem. Minęły już czasy zaczytywania się thrillerami psychologicznym np. Alex Kavy. Nie ma co się jeszcze dodatkowo stresować, kiedy w życiu jest już wystarczająco dużo napięć. Dobrze czasem wysilić szare komórki, ale czasem to nie zawsze. Szczególnie na weekend, a jeszcze szczególniej na wakacje sięgam po coś z półki z pieszczotliwym hasłem CHICK LIT.
A dokładniej zaczytuję się...
w książki EMILY GIFFIN.
Pierwsza z 5 książek tej autorki trafiła do mnie przed wakacjami. Koleżanka pożyczyła mówiąc, że miło i szybko się czyta. Rzeczywiście! Prawie 400 stron "połknęłam" w jeden leniwy dzień na leżaku. Tak mi się spodobała, że kolejne 4 książki kupowałam jedną po drugiej, a czytanie trwało max 3 dni.
"Sto dni po ślubie" było pierwsze i to ta lektura lawinowo pociągnęła za sobą następne. Bardzo kobieca i intrygująca historia kłopotów małżeńskich.
Potem było "Coś niebieskiego". Historia Darcy porzuconej przez narzeczonego na tydzień przed ślubem zaskoczyła mnie totalnie. Naprawdę czytałam z zapartym tchem!
Gdy sięgnęłam po "Coś pożyczonego" okazało się, że to jest to część poprzedzająca "Coś niebieskiego" i właściwie powinnam czytać ją jako pierwszą. Mój błąd nie był jednak na tyle znaczący by zepsuć mi lekturę. Tym razem poznajemy Rachel (przyjaciółkę Darcy), która zakochuje się w narzeczonym przyjaciółki! Historia wciąga momentalnie, czytając cały czas zastanawiałam się po której stronie stanąć; zdradzonej czy może zdradzającej? Na podstawie książki powstał film "Pożyczony narzeczony", który niestety nie zachwycił. Nawet Kate Hudson nie uratowała tej produkcji, a Dex (tytułowy narzeczony) to totalna porażka. Zostańcie przy książce! Zabawna, wzruszająca i intrygująca w jednym.
"Dziecioodporna" to niestety najgorsza według mnie pozycja tej autorki. Jednak nie na tyle zła by ją pominąć ;) Historia małżeństwa z problemami, w którym to kobieta jest właśnie dziecioodporna - nie zamierza zostać matką.
Ostatnia książka "Siedem lat później" to nie jest kolejna zwykła historia małżeńska. Tessa i Nick wzorowe małżeństwo z dwójką dzieci i ta trzecia - Valerie. Nie taki zwykły trójkąt. Historia opowiedziana jest z perspektyw tych dwóch kobiet. Każda z nich zupełnie inna i to pewnie dlatego książkę czyta się z zapartym tchem, od czasu do czasu roniąc łezkę.
Dziewczyny, jeśli tylko macie chwilę sięgnijcie po te książki :) ja się zakochałam i czekam niecierpliwie na kolejną książkę Emily Giffin.
P.S. Książki można kupić za niecałą dyszkę! Wersja jest wtedy kieszonkowa, więc i czcionka zdecydowanie mniejsza, ale wciąż czytelna:)
Miłego zaczytywania się !
Jaka ładna biblioteczka, taka równiutka ;p
OdpowiedzUsuńA swoją drogą to muszę w końcu pożyczyć od Ciebie jedną z tych książek :)
wiedziałam że będzie Ci się podobać ;)
Usuńw ciąży właśnie taka literatura mi towarzyszyła, choć "siedem lat później" wciąć nietknięta...może jak Olaf napisze maturę... :P
OdpowiedzUsuń