6 czerwca 2012

małe jest smaczne




Jeszcze na ślepo trafiam do kuchni, w szlafroku i kapciach. Jak zwykle trochę bałaganu. Humor od razu pikuje w dół. Zawsze rano znajdzie się coś do umycia, starcia czy schowania. Otwieram lodówkę, szukam inspiracji. Znowu ser, twarożek i coś zielonego. Na to akurat nie narzekam, to mój stały i ulubiony repertuar śniadaniowy. Odkładam na tacę poranny ekwipunek, wciąż jeszcze nie do końca usatysfakcjonowana. Herbata. Trzeba wybrać i zaparzyć. Wybór jest prosty, będzie zielona. Do ulubionego kubka wkładam torebkę i wtedy olśnienie! Podnoszę pergamin, którym wczoraj wieczorem przykryłam blachę i co widzę? Maleńkie bochenki z przypieczoną skórką, posypane ziarnem. Natychmiast cieplej robi się w brzuchu :) To jednak nie będzie takie zwykłe śniadanie. Buzia się śmieje. Jedzenie rano pieczywa własnej roboty, to ogromna satysfakcja. Obiecuję sobie kiedyś upiec chlebki z samego rana, żeby jeszcze ciepłe smarować masłem. To dopiero będzie śniadanie :)

Małe jest nie tylko smaczne, ale też proste i szybkie. Mówię zupełnie szczerze :) Jeśli macie chwilę, warto "zgłębić tajniki" pieczenia bułeczek - ciabattek z :) To teraz krótki instruktaż inspirowany Kwestią Smaku!

3 czerwca 2012

codzienne natchnienia


Najbardziej lubię w czereśniach kolor :) Wystarczy na nie spojrzeć, a od razu zjadałoby się jedną za drugą. Powinnam raczej zamieścić zdjęcia truskawek, bo to na nie teraz sezon w pełni, ale czy nie sądzicie, że czereśnie są bardziej fotogeniczne? ;) Poza tym chciałam "zrobić Wam smaka", bo przyznać się kto miał okazję już w tym roku zajadać się nimi? Ja jestem szczęściarą! Mężczyzna "upolował" i przyniósł ;)

Kolejny już raz powinnam się usprawiedliwić, bo zaległości mam ogromne... Tym razem chyba wystarczy żalenia się i zwalania na ciężki tydzień. Jest jak jest, miało być lepiej, pewnie w końcu będzie. Każdy zrozumie, że czasem coś może bardziej zaprzątać nasze głowy niż pasje i zainteresowania. Trzeba wtedy wszystko odłożyć, potem poukładać i wrócić na właściwe tory, żeby znowu się rozpędzać. Więc do dzieła! A na koniec zapowiadam, że jest kilka przepisów, które (niestety za długo) czekają na lepsze dni, by móc cieszyć Wasze oczy i podniebienia. Na pewno ujrzą światło dzienne jak tylko dokopię się do odpowiedniego folderu.

Mam nadzieję, że mieliście udany weekend, a na jego miłe zakończenie zapraszam na moje podsumowanie :)